czwartek, 30 kwietnia 2015

Paznokcie z My Secret

Witajcie, 

Dzisiejszy post mam nadzieję będzie dla Was inspiracją. Wielokrotnie pokazywałam na blogu recenzje lakierów My Secret, więc dziś pisać o nich nie będę. Idzie majówka, dla niektórych zaczęła się już dziś o czym dowiedziałam się chcąc skorzystać z ciszy w mieszkaniu (uroki mieszkania w centrum)... 

Każda z nas znajdzie na pewno podczas weekendu czas dla siebie. A skoro czas dla siebie to i o paznokcie warto zrobić. Nie przedłużając, zapraszam do obejrzenia pazurków wykonanych przez moją dobrą znajomą Agatę. 

Propozycja pierwsza z koralem (nr 215) w roli głównej.




 Propozycja druga - zestawienie którego sama nie odważyłabym się zrobić, a które w efekcie końcowym bardzo mi się podoba. To połączenie lakierów nr 215 Coral, 217 Wild Red oraz mojego ulubionego lakieru nawierzchniowego 224 Golden Flakes Top Coat.




 Propozycja trzecia jest iście wiosenna, przepełniona zielenią z topem 228 Pea Green Dots. 




Czy któraś z propozycji Agaty przypadła Wam do gustu? 

niedziela, 26 kwietnia 2015

Tołpa Green nawilżanie. Krem łagodzący pod oczy.

Witajcie,

Krem po oczy to niesamowicie ważny, a jednocześnie bardzo często pomijany kosmetyk. Dlaczego tak jest? Z lenistwa, braku czasu, niewiedzy, braku odpowiedniego produktu? Tak właśnie było u mnie. Wstyd się przyznać, ale z regularnością dbania o okolicę oczu u mnie jest tak samo jak z dbaniem o stopy - jak mi się przypomni. Chcąc jednak zmotywować się do dbania regularnego dbania również za dnia, sięgnęłam po nawilżająco łagodzący krem Tołpa.


Na opakowaniu kremu możemy wyczytać masę informacji, między innymi dowiemy się, że pordukt ma za zadanie nawilżenie i zatrzymanie wody w naskórku. Łagodzenie podrażnień i wygładzanie skóry wokół oczu. Poprawę elastyczności, redukcję cieni pod oczami i przywrócenie spojrzeniu naturalnego blasku.

Krem ma bardzo przyjemną, lekką konsystencję. Aplikuje się łatwo, wystarczy odrobina na koniuszku palca. Dodatkowo szybko się wchłania pozostawiając skórę gładką. Idealny pod makijaż oraz do stosowania na noc.


Tołpa Green jest jednym z nielicznych kremów, które nie podrażniają moich oczu. Nie zauważyłam uczucia pieczenia, czy zaczerwienienia. Wręcz przeciwnie, produkt łagodzi okolice oczu i przynosi ulgę po ciężkim dniu.


W składzie nie znajdziemy substancji zapachowej, sztucznych barwników, PEG - ów, silikonów, oleju parafinowego, parabenów i donorów formaldehydu.

Znajdziemy za to między innymi torf tołpa, ekstrakt z nasion bawełny, ekstrakt z korzenia irysa.


Stosuję krem od początku marca, zauważyłam zdecydowaną poprawę nawilżenia skóry oraz zmniejszenie sińców pod oczami.


Cena kremu to około 20 zł za 17 ml. Patrząc na poziom zużycia, starczy na 2 - 3 miesiące.

Jaki jest Wasz ulubiony specyfik pod oczy?

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Naturalne filtry przeciwsłoneczne.

Witajcie, 


Gdy tylko pojawia się pierwsze słońce, wiele z nas (z obserwacji wynika, że zwłaszcza mamy) zaczyna się rozglądać za filtrami. Zaczynamy zadawać sobie pytanie, jak wybrać. Chemiczny, mineralny? A może olej? Dziś będzie o tym co lubię najbardziej, czyli o olejach. 

Oleje mają masę właściwości i zastosowań o tym wie zapewne większość z Was. Ale czy wiedzieliście o tym, że mogą one chronić nas również przed poparzeniami słonecznymi? Dla mnie są doskonała alternatywą dla filtrów mineralnych, które są komedogenne. Oleje mogę dobrać do potrzeb mojej skóry, tak by nie zatykały porów, a jednocześnie odżywiały. Używamy ich familijnie od dwóch lat. Zimą masło shea, a latem przy mocnej ekspozycji słonecznej olej z pestek malin lub z kiełków pszenicy. 


Jaki poziom ochrony dają nam oleje? 


Olej z pestek malin: SPF 28-50
Olej z nasion marchwi: SPF 38-40
Olej z kiełków pszenicy: SPF 20
Olej z awokado: SPF 4-15
Oliwa z oliwek: SPF 2-8 

Olej kokosowy: SPF 2-8
Olej macadamia: SPF 6
Olej rycynowy: SPF 6
Olej arganowy: SPF 6
Masło shea: SPF 6
Olej migdałowy: SPF 5

Wybierając olej należy zwrócić uwagę na jego jakość. Kupujmy w sprawdzonych miejscach oleje nierafinowane w ciemnych szkłach. Plastiki niekorzystnie wpływają na właściwości niektórych olei. Słońce również. 


Przy okazji tego wpisu postanowiłam przypomnieć również ten, który dotyczył szkodliwości filtrów -> klik




Jaką ochronę przeciwsłoneczną stosujecie? 

wtorek, 14 kwietnia 2015

Bania Agafii maska termalno - iłowa do ciała


Witajcie, 

Dzisiejszy post będzie o dość kontrowersyjnej masce do ciała. W sieci można znaleźć wiele opinii na jej temat. Jedne są bardzo pochlebne, inne krytyczne. Spotkałam się także z taką, której autorka wylądowała na izbie przyjęć. Jak to było u mnie? Zapraszam. 

Nie byłabym sobą przechodząc obojętnie obok saszetek Bani Agafii. Jako, że miałam ochotę na mocne przeżycia postanowiłam przyjrzeć się z bliska masce termalno - iłowej. 


Maska kryje w sobie wiele dobroci między innymi:

Głębinowy ił z jeziora Bajkał – bogaty w uzdrawiające minerały i mikroelementy, delikatnie i efektywnie oczyszcza skórę, a także podnosi jej sprężystość i elastyczność.
Olejek kamforowy - wyrównuje powierzchnię skóry
Organiczny ekstrakt żeń-szenia - tonizuje i odmładza
Organiczny ekstrakt białej herbaty -  sprzyja usunięciu toksyn, posiada silne działanie antyoksydacyjne.


Konsystencja maski jest dość rzadka, warto o tym pamiętać, by nie chlusnąć nią sobie po ścianach. Może spłynąć między palcami, dlatego aplikuję ją w małych ilościach wykonując mini masaż. 
Jest bardzo wydajna. 

Zapach jest delikatny, świeży, lekko ziołowy. 


Maska zastyga na ciele po upływie około 10 minut. Osobiście nie odczułam żadnego, ale to nawet najmniejszego uczucia rozgrzania (czyżby teoria głosząca, że jestem zimna jak lód się sprawdzała?:P). Zmywam maskę bez problemów pod bieżącą wodą. Skóra po użyciu była znacznie bardziej napięta, ładnie oczyszczona. gładsza i przyjemniejsza w dotyku. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam minimalne spłycenie się starych rozstępów i poprawę poziomu nawilżenia skóry. 



Cena maski to około 5 zł. 

Znacie ją? Rozgrzała Was? 

piątek, 10 kwietnia 2015

Trind Cuticle Balsam

Witajcie,

Cierpicie z powodu przesuszonych, pękających, bolących skórek wokół paznokci? Jedziemy na tym samym wozie. Moje skórki wyglądają czasem tak źle, że czuję się jak trędowata. Znacie to? Od ponad miesiąca stosuję preparat do pielęgnacji skórek Trind. Chcecie wiedzieć jak się sprawdza? Zapraszam. 


Trind Cuticle Balsam jest dedykowany osobom cierpiącym z powodu brzydkich skórek. Na stronie producenta znajdziemy informację dotyczącą tego, że "preparat zawiera duo-liposomy. Są to specjalne liposomy pobudzające skórę do wytwarzania większej liczby nowych, a jednocześnie jakościowo lepszych komórek."


Skład przedstawia się następująco:


W ładnym, w moim odczuciu dziewczęcym opakowaniu (charakterystycznym dla Trind), znajduje się różowy balsam. Aplikator to pędzelek dokładnie taki, jak w lakierach do paznokci. Trzonek pędzelka jest bardzo wygodny, długi i spłaszczony, dzięki czemu doskonale się nim manewruje i nie wyślizgnie się z rąk. 




Balsam do wchłonięcia się potrzebuje około 2-3 minut. Po tym czasie skóra jest gładka. Nie pozostaje żadna tłusta warstwa. Należy wspomnieć, że nakładanie preparatu na poranione mocno strefy może wywołać chwilowe uczucie dyskomfortu. 

Preparat pięknie pachnie, świeżo, delikatnie kwiatowo. Zapach utrzymuje się do pierwszego umycia rąk. 


Przy stosowaniu raz dziennie (zazwyczaj na noc) problemy ze skórkami zostały znacznie zmniejszone. Skórki narastające na paznokcie przestały się pojawiać, a skórki pękające pojawiały się zdecydowanie rzadziej.  Gdy przestałam stosować preparat problem znów zaczął wracać. Nie w tak ogromnym stopniu jak wcześniej, jednak czuję się w obowiązku o tym wspomnieć.  Stosując  Trind zauważyłam przyspieszoną regenerację zniszczonych skórek.

Na poniższych zdjęciach przedstawiam Wam efekty, które osiągnęłam po miesięcznej kuracji.




Cena preparatu to niemalże 59 zł. Przekładając jednak cenę na wydajność i działanie, myślę że warto. 

Znacie produkty Trind? Jak się mają Wasze skórki? 

środa, 1 kwietnia 2015

My Sercet Beauty Elixir Make Up

Witajcie,

O idealnym podkładzie marzy każda z nas. My Secret wychodzi nam na przeciw i wypuszcza na rynek podkład Beauty Elixir, który według obietnic pozostawia skórę jedwabiście gładką. Czy to prawda? Zapraszam na recenzję.



W plastikowej tubie znajduje się 30 ml podkładu o średniej gęstości i dużej wydajności. Do wyboru mamy trzy wersje kolorystyczne. Numerki znajdują się na naklejkach, które są jednocześnie zabezpieczeniem przed otwarciem produktu w sklepie. Fajny pomysł, aczkolwiek mając wszystkie odcienie, trzeba sobie naklejki przykleić w inne miejsce, by nie musieć za każdym razem szukać poprzez odkręcanie tego właściwego koloru. 



Podkład nakłada się bezproblemowo zarówno palcami jak i pędzlami. Nie jest wyczuwalny na buzi, a dzięki dokładaniu produktu można z powodzeniem dozować siłę krycia. Beauty Elixir to moim zdaniem podkład na dzień. Cery mocno trądzikowe mogą nie być zachwycone efektem, jaki uzyskają, ponieważ nie zakryje wszystkiego bez wsparcia kamuflażem. Podkład nie wysusza skóry, wręcz delikatnie ją nawilża. Nie podkreśla suchych skórek. 


Kolorystyka przedstawia się następująco. 


 Od lewej: numer 3, 2, 1 (w rzeczywistości 2 ma mniej żółtych tonów).

 Od lewej: numer 1, 2, 3.


 Od lewej: numer 1, 2, 3.

Jak widać na załączonych zdjęciach, numer 1 jest jasny, dość mocno żółty. Dla mnie odrobinę za bardzo. Można go jednak z powodzeniem zneutralizować numerem 2, bądź pudrem o różowych tonach, co zdarzało mi się robić. 

Myślę, że cery suche i normalne będą bardzo zadowolone z tych produktów. Cery tłuste z mniejszymi problemami też będą zadowolone. Podkłady utrzymują się ładnie nawet do 6 godzin. Po tym czasie wymagają drobnej korekty zwłaszcza u problematycznych cer.


Postanowiłam pokazać Wam moją cerę, której stan obecnie jest tragiczny (zmiana oleju ze słodkich migdałów na krem nie była dobrym pomysłem).


Poniżej jedna warstwa niechlujnie nałożonego palcami Beauty Elixir. Specjalnie niedociągnięty do linii żuchwy, aby pokazać Wam o ile za żółty jest u takiego bladzioszka jak ja. 


Poniżej Beauty Elixir nałożony pędzlem typu flat top. 


Beauty Elixir nałożony flat topem i przypudrowany. 



Sami oceńcie efekty. Dla mnie wystarczające na dzień, aczkolwiek  na większe wyjście sięgnęłabym po coś mocniej kryjącego.

Cena podkładu to 12,99 zł za 30 ml. Dostępny w Drogeriach Natura.

Jak Wam się podoba efekt? Skusicie się?