poniedziałek, 27 lipca 2015

Ratunek dla wrażliwej skóry głowy - Planeta Organica fiński szampon i odżywka


Witajcie, 



Wrażliwa skóra głowy to udręka. Wiedzą o tym wszyscy jej posiadacze. Niestety należę do tego grona, a wraz z upływem czasu problem narasta. Już jako dziecko miałam ten problem. Mama nie potrafiła mi dobrać szamponu, który nie powodowałby podrażnień. Mnie osobiście też masę czasu zajęło dojście do tego, co podrażnia. Obecnie wiem, że to wszelkie detergenty (bo jak inaczej nazwać choćby SLS) wywołują u mnie świąd i pieczenie, a załagodzić mogą to jedynie oleje. Moja ulubiona fryzjerka również doskonale zna mój problem i przy jakiejkolwiek koloryzacji stosuje słabe wody utlenione - gdybym pofarbowała sobie włosy sklepowym specyfikiem, skończyłabym z bąblami niczym po poparzeniach. 

Bogatsza o powyższą wiedzę świadomie studiuję etykiety szamponów i odżywek. Świadomie postanowiłam wypróbować linię Planeta Organica do wrażliwej skóry głowy. Jeśli jesteście ciekawi, co o niej sądzę, zapraszam do lektury. 

wtorek, 14 lipca 2015

Fitoaktywna witaminowa maseczka do twarzy Bania Agafii


Witajcie, 

Postanowiłam podnieść poziom nawilżenia mojego organizmu. Robię to zarówno od wewnątrz pijąc duże ilości ożywionej wody, jak i od zewnątrz stawiając na mocno nawilżające kosmetyki. Na początku miesiąca poczyniłam duże zakupy na Triny.pl, a w koszyku wylądowała między innymi nawilżająca maska witaminowa. Jak się sprawdziła? 


Zacznijmy od tego, że maseczka jest w przepięknym, różowym kolorze. Zapach jest równie atrakcyjny, co kolor. Wyczuwalne są nuty owocowe, momentami troszkę gumy balonowej. Konsystencja - lekko ciągnąca się, zbita, nie spływa między palcami, dzięki czemu bardzo dobrze się rozprowadza. Sunie gładko po skórze. Tuż po aplikacji wyczuwalne jest przyjemne ciepełko. Produkt łatwo się zmywa. 



Producent zaleca stosowanie maski 1 - 2 razy w tygodniu w celu nawilżenia, wyrównania kolorytu i uaktywnienia procesów odnowy skóry. 

Maska doskonale poradziła sobie u mnie z podrażnieniami i delikatnymi przebarwieniami twarzy. Uspokoiła przypieczoną na słońcu skórę twarzy już po pierwszej aplikacji redukując znacznie zaczerwienienie. Towarzyszy mi także uczucie gładkości i miękkości. Buzia wygląda po niej promiennie. Jeśli chodzi o poziom nawilżenia, nie mogę powiedzieć, że tego nie robi, aczkolwiek moja twarz dość szybko upomina się o dodatkową porcję nawilżenia. 



Skład maski przedstawia się następująco:


Maskę obecnie możecie kupić w promocyjnej cenie na Triny za niecałe 8 zł. Biorąc pod uwagę fakt, że za tę cenę mamy 100 ml produktu, którym możemy się cieszyć do 9 miesięcy po otwarciu, warto sprawdzić. 




piątek, 10 lipca 2015

Zabieg kosmetyczny z maską gipsową.

Witajcie,

Choć ostatnio żyję w ciągłym biegu, w środę udało mi się znaleźć chwilę dla siebie. Wybrałam się do Salonu fryzjersko-kosmetycznego Ilony Wolny, aby tym razem wyjątkowo ktoś upiększył mnie. W malutkim, aczkolwiek bardzo przyjaznym saloniku wypiłam pyszną kawę i oddałam się w ręce właścicielki. Zabieg trwał 1,5 godziny, a sama Ilonka opisała go tak:


"Zabieg wykonywany jest na twarz, szyję i dekolt. Na początku wykonujemy demakijaż oczu i ust,
a następnie skóry twarzy, szyi i dekoltu. Po tonizacji i określeniu rodzaju skóry dobieramy odpowiedni rodzaj peelingu i wykonujemy go. Na tak oczyszczoną i przygotowaną skórę aplikujemy 3,5% hialuronowe serum do twarzy, które wprowadzamy za pomocą ultradźwięków.
Następnie zabezpieczamy okolicę oczu wilgotnymi płatkami kosmetycznymi, a na skórę objętą zabiegiem nakładamy hialuronowo - liftingująca maseczkę do twarzy. Twarz i szyję okrywamy dokładnie czysta gazą i nakładamy maskę gipsową
Po co maska gipsowa? Podczas twardnienia pod maską tworzy się okluzja - taka ciepła rosa poprawiająca krążenie krwi oraz limfy, dzięki temu składniki maseczki nałożonej wcześniej kolejno wnikają w skórę dając lepsze odżywienie, nawilżenie, poprawienie napięcia."


Moja skóra jest przemęczona, odwodniona, a także zaczynają być widoczne na niej oznaki starzenia. Podejrzewam, że wpływ na to mają zarówno uwarunkowania genetyczne, jak i zła pielęgnacja w okresie dojrzewania. Zabiegi delikatnie liftingujące i intensywnie nawilżające są zdecydowanie dla mnie. 


Podczas zabiegu u Ilony czułam się bardzo dobrze. Pełen relaks. Na twarz aplikowano mi kolejne produkty, a ja czułam jak jej pragnienie małymi kroczkami zostaje ugaszone. Odczucia podczas aplikacji maski gipsowej (swoją drogą przepięknie pachnącej) dla mnie były przyjemne. Ale uwaga, osoby cierpiące na klaustrofobie mogą mieć z nią problemy. Dlaczego? Już wyjaśniam. 


Maskę gipsową nakłada się na twarz, szyję niejednokrotnie i na dekolt. Przed aplikacją zabezpiecza się skórę gazą (pod którą znajdują się maseczki patrz wyżej!)Oczy i usta również zostają zasłonięte. Nie można mówić, ani patrzeć. Maska podczas utwardniania robi się ciężka, co dodatkowo może stresować osoby cierpiące na lęk przed ciasnymi pomieszczeniami. Z maską należy leżeć co najmniej 20 minut. W tym czasie czujemy jak maska się rozgrzewa, twardnieje, a pod nią wytwarza się wspomniana wyżej ciepła rosa. 


Maskę zdejmuje się w całości, delikatnie nią poruszając i unosząc. Po zabiegu możemy zabrać sobie nasz odlew do domu. 




Twarz po zabiegu była niesamowicie nawilżona, gładka, rozjaśniona i uspokojona (bojące zmiany skórne były znacznie mniej dokuczliwe). Płytkie zmarszczki zostały zniwelowane, co jest potwierdzeniem działania liftingującego. U Ilony byłam rano, popołudniu nałożyłam make up i byłam pod wrażeniem. Żadna ze znanych mi baz nie daje u mnie takiego efektu nawilżająco wygładzającego jak ten zabieg. 

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania w sprawie zabiegu, śmiało. Wraz z Iloną jesteśmy do Waszej dyspozycji. 


Mieliście do czynienia z maską gipsową? 

poniedziałek, 6 lipca 2015

Aubrey Pielęgnująca maska do włosów zniszczonych z wyciągiem z niebieskich alg i masłem shea

Witajcie,

Lubię przed myciem nałożyć coś na włosy. Niekoniecznie musi to być olej. Ostatnimi czasy często sięgam po maskę Aubrey.


Gęsta, zielono szara, połyskująca, lekko żelowa maska, którą nakładam przed myciem na suche włosy i skórę głowy. Nałożenie mimo dziwacznej konsystencji nie jest problemem, bo maska ładnie chwyta się włosia, a po chwili zastyga. 


Zapach jest jednym z tych ciężkostrawnych. Producent sugeruje, by z maską wysiedzieć co najmniej 15 minut, przyznam że jest to wyczyn. Często nakładam równorzędnie maskę na buzię, by stłumić troszkę agresywny zapach z głowy. Zdarza mi się nakładać maskę z olejem, bądź jakimś olejkiem eterycznym. 

Po nieprzyjemnych 15-20 minutach mocno moczę włosy, a następnie myję je delikatnym, aczkolwiek aromatycznym szamponem (często z olejkiem eterycznym). Robię tak, ponieważ nieprzyjemny zapach maski często zostaje na włosach i utrzymuje się jeszcze kilka godzin. Samo zmycie zaschniętej maski z włosów nie jest problemem, ponieważ rozpuszcza się ona pod strumieniem wody.

Problematyczne także w masce było otwarcie. Produkt jest zabezpieczony bardzo dobrze wieczkiem, tak dobrze, że zerwanie go było dla mnie niemalże niewykonalne (co zresztą widać na zdjęciach).



Włosy po użyciu maski wydają się być niesamowicie odżywione, lśniące (mam puszące się suche włoski, więc zaskoczenie po pierwszym użyciu było ogromne), ujarzmione i zdecydowanie bardziej elastyczne. Maska wpływa również korzystnie na skórę głowy. Moja często ulega przesuszeniom i podrażnieniom, które maska Aubrey doskonale koi.


Ogromne znaczenie ma dla mnie także fakt, że jest to produkt wegański, a przy jego powstawaniu nie ucierpiało żadne zwierzę. Maska nie zawiera także sztucznych aromatów, parabenów, glikolu, sztucznych barwników, silikonu, Phenoxyethanolu, PEGów i SLSów, składników GMO.

Cena maski zapewne dla części z Was będzie zaporowa. Na stronie BioBeauty zapłacimy za nią blisko 85 zł. Pojemność 118 ml, więc maleństwo. Na swoją obronę maska ma zdecydowanie działanie, a także to, że nie trzeba jej stosować przed każdym myciem. Produkt ten jest bardzo odżywczy, a sam producent zaleca stosowanie raz na tydzień, raz na dwa tygodnie. Wydajność produktu jest średnia. 


Znacie ten produkt? Może inny marki Aubrey został Waszym sprzymierzeńcem? 

czwartek, 2 lipca 2015

Energetix - ożywiamy wodę!

Witajcie,


Dziś poruszam temat rzekę, mianowicie woda, woda... dla urody i dla zdrowia. Jak dużo pić wody? Ile speców tyle odpowiedzi na to pytanie. Mnie najbardziej odpowiada odpowiedź - tyle ile domaga się organizm. Często czując głód sięgamy po wodę, a to tak naprawdę tylko pragnienie. Ważne, by wodę mieć zawsze pod ręką. Ważne by nie była to byle jaka woda. 

Dobra woda to nie tylko woda smaczna. Pijąc wodę, nie tylko gasimy pragnienie, ale także uzupełniamy wydalone z naszego organizmu substancje mineralne. Można pomóc naszym organizmom w przyswajaniu dobroci z wody poprzez jej ożywienie. Czymże jest to ożywienie? Najprościej mówięc to rozbicie struktur wody na mniejsze cząsteczki. Woda namagnesowana jest bardziej odżywcza dla naszego organizmu, wspiera metabolizm, dodaje energii i chęci do życia. To za sprawą dużej zawartości jonów ujemnych. Warto wspomnieć także o tym, że napoje ożywione zmieniają swój smak. Stają się delikatniejsze, kolokwialnie mówiąc "łatwiej wchodzą". Tyczy się to nie tylko czystej wody, ale także napojów słodzonych, drinków, czy wina.



Wodę alkaliczną (ożywioną) można uzyskać dzięki wszelkiego rodzaju jonizatorom.  Można je zamontować w kranie, można mieć je w czajniku, a można posłużyć się małym, przesłodkim gadżetem. Mowa tutaj o  mieszadełku do wody Energetix. To swego rodzaju magiczna różdżka uzdrawiająca wodę. 


Działa bardzo prosto. Do szklanki z napojem wkładam mieszadło i mieszam, mieszam, mieszam... tak przez 2-3 minuty. Jeśli nie mamy czasu na mieszanie, można zostawić pręt w wodzie na co najmniej 10 minut. Po tym czasie woda staje się ożywiona. Zdecydowanie lepiej smakuje, zdecydowanie lepiej gasi pragnienie, a także lepiej oczyszcza organizm. Dla wszystkich niedowiarków zrobiłam test. Nalałam wodę do dwóch identycznych szklanek, jedną ożywiłam, drugą nie. Dałam mężowi do spróbowania. Dodam, że mąż nie wiedział o tym, że mam takie cudo w domu. Po skosztowaniu obu wód, uznał że ta jedna jest strasznie niedobra i że do tej drugiej (ożywionej) musiałam coś dodać. 



Dla wielbicieli kwiatów dodam jako ciekawostkę, że kwiaty w ożywionej wodzie trzymają się zdecydowanie dłużej. 

Mieszadełko to kosz 135 zł. Jest starannie wykonane, do wyboru mamy żabkę, kolibra, koniczynkę, trójkąt (kostkę do gitary), a także liść. Wykończenie mieszadła jest tak wyprofilowane, że doskonale trzyma się na brzegu szklanki, kubka, dzbanka, czy butelki. 


 Odkąd używam mieszadełka, częściej i chętniej sięgam po wodę. 


Pamiętacie o piciu wody?