Witajcie,
Smarowidła do ust - bez nich chyba bym umarła. Ostatnimi czasy odstawiłam klasycznego Carmexa, aby zrobić miejsce innym mazidłom. Efekty bywały różne. Raz lepsze raz gorsze, jednak z tyłu głowy coś mi mówiło wróć co Carmexów. Tak też zrobiłam. Nie chcąc być nudna zaczęłam romans z miętą w tubce.
Mała tubka z zaokrąglonym ujściem dobrze sprawdza się przy nakładaniu produktu. Wyciskamy minimalną ilość, a balsam sam rozprowadza się po wargach. To dobra opcja dla tych wszystkich, którzy nie lubią słoiczkowych produktów, bądź sztyftów nawilżających (jak ja).
Poza wyczuwalną nutą mięty czuć w nim klasykę. Ten specyficzny Carmexowy zapach i konsystencja są zamknięte w poręcznym opakowaniu. Mięta potęguje uczucie chłodzenia, nie ustępuje ono przez kilka/kilkanaście minut. Idealne na lato.
Moje usta słyną z tego, że potrafią zsychać się niczym za pomocą magicznej różdżki. Są idealne, a po chwili czuję paskudny dyskomfort. Carmex Mint w mgnieniu oka "naprawia" moje usta. Uczucie dyskomfortu znika, a na jego miejscu pojawia się nawilżenie. Stosowany regularnie sprawia, że "napady suchości" zdarzają mi się coraz rzadziej.
Warstwa ochronna balsamu zabezpiecza nasze usta przed działaniem złośliwych czynników zewnętrznych. Dodatkowo Carmex posiada filtr SPF 15.
Cena balsamu to 10 zł za 10 g. W porządku.
Carmex Mint ma zadatki na zostanie ulubieńcem lata. Ciekawi czy coś go wygryzie?
Póki co nie zapowiada się zmiana specyfiku do ust.
Carmex jest znany każdemu, ale czy lubicie go tak jak ja?
Muszę wreszcie skusić się na ten Carmex :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że przeczytałam Twoją recenzję :). Spakuję go do walizki :D
OdpowiedzUsuńPakuj, pakuj :D Wiele miejsca nie zajmuje, a jak wielkie ukojenie daje mmm... :)
UsuńOdpakowałam sobie, ale ziębi w ryjek! :D
UsuńUwielbiam mięte, więc musze sobie koniecznie go kupić:)
OdpowiedzUsuńudanego weekendu Aluś:)
Skoro mięta jest bliska Twemu sercu - polubisz się z Carmexem :)
Usuńtego sie wlasnie po nim boje, nie lubie mięty, ani uczucia chłodzenia :) mimo to spróbuje :)
OdpowiedzUsuńŻartujesz? Uczucie chłodzenia to najlepsze co może człowieka spotkać, zwłaszcza w takie upały! :)
Usuńmi jest zimno 24 godziny na dobę, nawet w lato - uwierz, to mi wystarczy :)
Usuńtej wersji nie miałam, ale Carmex używam w tubce jak i w słoiczku, ale specjalnych efektów nie mam na ustach
OdpowiedzUsuńTen słoiczkowy zawsze ma miejsce obok mojego łóżka :)
UsuńOj też bym chyba umarła bez smarowideł so ust haha! Z Carmexu miałam dwie wersje, ale akurat zapachy mnie drażniły:/
OdpowiedzUsuńHaha to witaj w klubie :D
UsuńJa się boję wiśniowej odsłony.
ja mam taki w sloiczku, carmex :)
OdpowiedzUsuńTen gości obok mego łóżka :D
UsuńLubię Carmexy obecnie mam koloryzujący balsam w sztyfcie jest bardzo fajny polecam spróbować nawilża i nadaje ładny kolor ustom :)
OdpowiedzUsuńinspiracjekasi.blogspot.com
Z chęcią sprawdzę :)
UsuńJeszcze nie wiem czy go lubię ale na pewno się skuszę :). Obserwuję i pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńhttp://lifestylebymaya.blogspot.com/
Warto go poznać bliżej :)
UsuńJa uwielbiam Carmex'y i nie wyobrażam sobie bez nich pielęgnacji ust. U mnie sprawdzają się tylko te w słoiczku i sztyfcie, wiśniową tubkę wyrzuciłam - mi totalnie nie sprawdza się ta formuła. :(
OdpowiedzUsuńSłoiczek to mój faworyt :) Miętowa tubka jest fajną odmianą :)
UsuńUwielbiam Carmex'y ! Są moimi ulubionymi produktami do ust ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Moimi również!
UsuńJa akurat nie przepadam za Carmex`em, choć tej wersji akurat nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat ten przypadnie Ci do gustu?
UsuńMi Carmex niestety nie pomógł na przesuszone wargi :( I denerwowało mnie uczucie chłodzenia. Ale duża rzesza dziewczyn poleca Carmexy :)
OdpowiedzUsuńU mnie masło shea i Carmex są na najwyższych miejscach w rankingu produktów do ust ;)
UsuńJa nie lubię Carmexów :) Miałam klasyczną i wiśniową wersję, ale raczej się do nich nie przekonam :))
OdpowiedzUsuńJa do tej wiśniowej nie czuje pociągu. Natomiast klasyczna jest rewelacyjna ;)
Usuńja polecam BLISTEX Intensive, dla mnie świetny, Carmex'y, Nivea i inne tego typu balsamy do ust bije na głowę :)) Agata
OdpowiedzUsuńNivea to dla mnie jakaś pomyłka. Blistex nic mi nie mówi, ale z chęcią poznam ;)
UsuńNIe przepadam za carmexami w tubce - zdecydowanie bardziej wolę sztyft i klasyczny słoiczek. Jednak wypróbuję i na własnych ustach się przekonam czy polubię miętę ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie napisz, co sadzisz o mięcie ;)
UsuńNie lubię takich tubek:/
OdpowiedzUsuńMusze wypróbować, chociaż mam tyle mazideł naustnych, a on czeka w kolejce, to chyba wlasnie z racji mięty otworze : )
OdpowiedzUsuńciekawie wygląda :)
OdpowiedzUsuńhttp://photo-andyou.blogspot.com/
Carmex to anprawdę spoko firma :) Wydaje mi się, że to trochę drogo, ale z pewnością jest wart swojej ceny.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji wypróbować tego balsamu, ale strasznie dużo słyszałam o nim-same pozytywne opinie :-)
OdpowiedzUsuńHa! Mój właśnie czeka na sesję i zaraz się za niego zabieram!
OdpowiedzUsuńJa używam na co dzień szminki, więc po tego typu kosmetyki sięgam rzadko, ale mam ochotę w końcu wypróbować Carmexa, bo to w końcu klasyk.
OdpowiedzUsuńmój faworyt spośród całej Carmexowej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńMiętowy Carmex, brzmi ciekawie i chętnie kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńOj nie... Wszystko tylko nie Carmex. Miałam do niego kilka podejść i niestety uczucie chłodzenia i smak ostrej mięty mi nie odpowiada. Swoją drogą to ciekawe, bo ogólnie miętę uwielbiam, a tutaj tak przewrotnie z Carmexem się nie polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńLubię :) Niekoniecznie w wersji miętowej, ale Carmex nie raz ratował mi usta.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A