piątek, 21 czerwca 2013

Kremy do rąk


Witam serdecznie,



Krem do rąk to kosmetyk przez wielu niedoceniany, a szkoda. Powodem takiego niedocenienia jest ogólnie panująca opinia, że kremy do rąk są niepraktycznie, długo się wchłaniają, przeszkadzają w codziennym funkcjonowaniu, pozostawiają uczucie tłustych, nie raz kleistych rąk. Osoby z takim podejściem zazwyczaj nie używały kremów nigdy, bądź miały nieprzyjemność korzystania z kremów z niskiej półki. 

Przetestowałam dla Was 4 kremy do rąk różnych firm, w różnych cenach. Jeśli interesują Was moje spostrzeżenia zapraszam do lektury.





Cztery Pory Roku- zimowy krem do rąk rozgrzewający z imbirem i bawełną norweską.

Na dworze ukrop, a ja Wam prezentuję zimowy krem . Nie przypadkiem. Gdyby faktycznie rozgrzewał, nie wzięłabym go do dzisiejszego posta, bo co jak co ale ciepła mam już dosyć. 
Producent obiecuje 24h ochronę, regenerację i natłuszczenie dłoni. Tak, tak, dobrze widzicie- natłuszczenia, a nie nawilżenie. Zimą nawilżenie nie jest dobrym pomysłem, bo zawartość wody w kosmetyku może nam przymarzać na skórze w efekcie można się nabawić podrażnień, a nawet odmrożeń. Niestety producent chyba o tym zapomniał i do składu na pierwszym miejscu wrzucił wodę - to skreśla produkt z listy zimowych mast have. 
Krem nie zawiera parabenów, jednak obiecanej bawełny (jak możemy przeczytać z tyłu małym druczkiem jest tylko ekstrakt) i imbiru, który jak mniemam miał działać rozgrzewająco jest tylko 4% . 
Generalnie skład kosmetyku nie jest najlepszy, ratuje się on tym, że zawiera 10% naturalnych olejów, w tym między innymi masło shea. 
Z serii zimowych kremów Cztery Pory Roku mają jeszcze regenerujący z żurawiną, miodem i proteinami mlecznymi, ale wracając do imbirowego...

Zapach ma ładny, delikatny, rzekłabym że to pomieszanie kwiatów z imbirem. 

Konsystencja dość ciężka, jednak mimo to szybko się wchłania. 


Opakowanie ma duży plus za to, że jest małe, dość solidne (przy częstym użytkowaniu nic się nie ułamało), poręczne i ma "klapkę", dzięki czemu nie trzeba się męczyć tłustymi rękami z zakrętką. 


Cena jest także bardzo atrakcyjna, bo jedyne 4 zł (w promocjach nawet mniej) za 75 ml.


Podsumowując, na pewno nie jest to krem na zimę, nie rozgrzewa, o regeneracji także nie mamy co marzyć. Dłonie niestety pozostają tłuste, a po kilku chwilach te suche na pewno będą domagały się dokładki preparatu. 



Plus za to, że jest to produkt polski i tani, ogromny minus za to, że producent chce nas wpuścić w maliny. 







Kolejny krem, który testowałam to produkt firmy Oriflame- love is in the air.
Nie jestem fanką kosmetyków katalogowych, nie ufam firmom typu Oriflame, Avon, Mariza itp.
 Do Avonu miałam wiele podejść - koleżanka była konsultantką, więc nie raz na coś dałam się namówić - zazwyczaj żałowałam. Do kremu Oriflame podeszłam sceptycznie. 

Od początku zniechęciło mnie opakowanie. Poza tym, że jest paskudnie różowe to jest z zakrętką (kto u licha wpadł na tak "genialny" pomysł!?). 

Zapach jest bardzo intensywny, mydlano- kwiatowo- owocowy. Może się podobać, dla mnie jest nie do zniesienia. Dłonie pachną nawet po umyciu rąk! 

Z opakowania nie wiele możemy się dowiedzieć. Producent raczył napisać tylko, ze jest to krem do rąk love is in the air o pojemności 75 ml. 

Skład paskudny, poza wodą mamy masę alkoholi, gliceryny, parabenów i substancji zapachowych. 

Krem co prawda nie pozostawia tłustej warstwy na dłoniach jak wyżej opisany kolega, nie mniej jednak tak jak i krem Cztery Pory Roku nie nawilża. Love is in the air ma zdecydowanie za rzadką konsystencje, podejrzewam, że wspomnianej wody w składzie producent nie pożałował. Z suchymi dłońmi sobie nie radzi. Nie przynosi nawet chwilowej ulgi. 

Moim zdaniem producent się pomylił. Zamiast kremu do rąk stworzył perfum o konsystencji rzadkiego kremu do rąk. 

Dla osób, które lubią słodko pachnieć i nie potrzebują nawilżenia, mogę polecić. Jednak osoby z wrażliwą skórą niech trzymają się od niego z daleka, bo ma mnóstwo substancji, które mogą podrażniać. 


Cena za 75 ml to około 15 zł. Według mnie zdecydowanie za dużo. 




Na moich wymagających dłoniach wylądował także krem od Świt Pharma linii Exclusive Cosmetisc - odżywiający krem do rąk i paznokci (swoją drogą, który krem do rąk nie jest także do paznokci? Przecież nikt nie smaruje dłoni omijając pazury!) z witaminą młodości (wit. E), kreatyną i olejem glicerynowym. 

Zacznę od tego, że skład bardzo mi się nie podoba. Jest dużo alkoholu, parafina (nie używam nigdzie, świństwo a fe!), parabeny, substancje zapachowe. 

Z racji tego, że chemia jest tania 125 ml produktu kosztuje około 3 zł. 

Plus za "klapkę", a nie zakrętkę oraz za ładne, porządne opakowanie. 

Zapach dla mnie odpowiedni, delikatny jednak nie jestem w stanie określić co to. Czytając kiedyś o tym kremie dowiedziałam się, że nie wszystkim podoba się ta nuta. W sumie odważę się stwierdzić, że to zapach dla kobiet dojrzałych, a nawet starszych Pań. Panowanie także byliby z niego zadowoleni. Nie jest typowo kobiecy jak ten Oriflame. Jest raczej neutralny.

Krem spełnia obietnice producenta, chroni przed warunkami atmosferycznymi (choć na mróz bym go nie użyła, ponieważ wodą jest w składzie na pierwszym miejscu), działaniem detergentów, sprawia, że skóra jest gładka i miękka. 
Te zalety zawdzięcza właśnie parafinie i glicerynie, które sprawiają że na skórze pozostaje film - nie jest to dobre, ponieważ skóra nie oddycha, jest zatkana. 

Mam bardzo mieszane uczucia, co do tego kremu. Nie lubię chemii, a to właśnie jej zawdzięcza swoje działanie. Używam kremu przed sprzątaniem, aby ochronić dłonie przed działaniem silnych detergentów jednak po sprzątaniu nawilżam dłonie moim faworytem, o którym zaraz Wam opowiem. 

Krem Exclusive Cosmetics mogę polecić jako smarowidło zabezpieczające, szybko się wchłania, daje uczucie chwilowej ulgi, jednak z racji tego, że skład nie jest fajny nie używałabym go każdego dnia. 




Nadeszła pora na mojego faworyta. Balsam do rąk firmy, którą niedawno pokochałam - PAT&RUB by Kinga Rusin. 
Firma ma w swojej ofercie kilka balsamów o różnych nutach zapachowych i różnych właściwościach, dlatego jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ja obecnie testuję terapię dla dłoni cynamon, imbir, goździk i szałwia. Zapach jest powalający! Nie wiedziałam, że pokocham korzenne zapachy, co stało się dzięki PAT&RUB.

Produkt jest naturalny, nie zawiera pochodnych ropy naftowej, siarczanów, pegów, glikolu propylenowego, barwników i sztucznych zapachów, dodatkowo zawiera surowce pochodzące z upraw ekologicznych, dzięki czemu jest małe prawdopodobieństwo, że krem nas uczuli. W składzie znajdziemy za to witaminy, masła i oleje naturalne oraz roślinne substancje nawilżające. 

Opis na opakowaniu zasługuje na pochwałę. Jasny przekaz, co czemu służy, wszystko przejrzyście napisane, a osoby które nie znają się na kosmetykach i właściwościach substancji w nich zawartych mogą wszystko wyczytać na opakowaniu. 

Jeśli już piszę o opakowaniu muszę przyznać, że poza przejrzystością i eleganckim wyglądem ma minus za nieporęczność. Pompka w prawdzie działa bez zarzutów, jednak jak już mamy resztki produktu ciężko je wydostać. 

Sam balsam jest bardzo wydajny, wystarczy odrobina, by nawilżyć i odżywić całe dłonie. Szybko się wchłania, nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, a jednocześnie przynosi ulgę zmęczonym, suchym i podrażnionym dłoniom. Dla podkreślenia wydajności dodam, że po naciśnięciu pompki do końca mogę wysmarować całą rękę! 

Cena za 100 ml to 39 zł. Pewnie wielu z Was uzna, że to za dużo za balsam do rąk ja jednak uważam, że za tę jakość i wydajność to śmiesznie niska cena. Mając suche dłonie, używam kremu raz - dwa razy dziennie i to wystarcza, abym czuła się komfortowo. 

Jestem pewna, że balsamy do rąk PAT&RAB na stałe zagoszczą w moim domu.




Na koniec dodam, że dziękuję wszystkim za życzenia urodzinowe. Dzień ten spędziłam cudowne w Zoo wraz z córeczką i mężem :) 

Oglądamy słonia!  


32 komentarze:

  1. Rzetelnie i wyczerpująco, muszę tu częściej wchodzić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa Pani/Panie Anonimie :)
      Proszę na przyszłość się podpisać, będzie mi łatwiej odpowiadać :)

      Usuń
  2. żadnego z tych kremów niestety nie miałam okazji używać, jednak w kremach do rąk mam spore zaplecze doświadczeń i jedynym z tych 'łatwo dostępnych' jest ziaja kokosowa, wchłania się szybko i ma przyjemny jak dla mnie zapach. Alicjo, może to brzmi śmiesznie :D ale polecam wypróbować w przyszłości krem z konopii indyjskich, dostępny głównie w aptekach internetowych. Jak dla mnie jest ma on turbo-wchłanianie, jest o specyficznym zapachu, ale łagodzi podrażnienia i otarcia :) PS. świetna notka przydatna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś miałam Ziaję kokosową, kupiłam głównie ze względu na chwilową miłość do kokosu (nawet szampon do włosów miałam kokosowy!). Zapach obłędny, wchłaniał się faktycznie szybko jednak o nawilżeniu to kolega ziajowy raczej nie słyszał.

      Jakieś konkretne firmy produkują taki krem? Z chęcią wypróbuję:)

      Usuń
  3. Moim ulubionym kremem do rąk jest Ziaja oliwkowa. Jest tani, wydajny, dobrze nawilża i szybko się wchłania nie pozostawiając filmu na skórze, czego bardzo nie lubię. Całkiem nieźle sprawdził się też krem z Avon z serii Skin-So-Soft, choć ma dziwną konsystencję, jakby był zważony. No i wchłania się dłużej niż Ziaja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Avonu i innych katalogowych nie ruszam. Ziaja oliwkowa mówisz? Jeśli jest lepsza od kokosowej czemu nie, tylko pytanie, czy zniosę jej zapach:)

      Usuń
  4. Koniecznie przetestuj NailTek -Krem Wilgoć z Pamięcią- 25zł 21g. (gdzieś widziałam nawet za 11zł) Bardzo dobra rzecz, krem i odżywki tej firmy uratowały moje paznokcie. Dostępne w internecie i w douglasie, kupiłam tam kiedyś w promocji z 2 flakonikami lakierów-odżywek <2 stopnie> za 45 zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Douglasa mam blisko, choć zazwyczaj omijam ze względu na ceny, których konkurencyjnymi zdecydowanie nazwać nie można. Przejdę się na dniach, zobaczę sobie produkty tej firmy. Komu jak komu, ale Tobie odnośnie kosmetyków ufać mogę :)

      Usuń
    2. Tyle, że ja nie czytam składów. Bo mi nic po składzie tak na prawdę. Musze przetestować i już. Nawet częściej chemia się u mnie sprawdza niż natura bo na naturalne składniki często mam alergię. Co do douglasa to "normalne" ceny mają kosmiczne, ale można nieźle trafić. Przed bożym narodzeniem trafiłam zestaw:woda perfumowana+żel pod prysznic+balsam po goleniu Armaniego "Code" przeceniony z 380zł na 80zł, gdzie nigdzie takiej ceny nie uświadczysz, nawet w najśmielszych marzeniach. Warto raz na jakiś czas się przejść i popytać o promocje.

      Usuń
    3. Naturalne kosmetyki jak i chemia mogą uczulić, jednak jeśli się wie, co z natury nie pasuje można dobierać tak by unikać danego składnika, a jednak z chemią ciężko dojść do tego co jest uczuleńcem ze względu na przeważnie niekończącą się listę potencjalnych alergenów.

      Od dziś chadzam do Douglasa :) Przekonałaś mnie :)

      Usuń
    4. Tak po prawdzie, to z naturalnych kosmetyków mało co mnie nie uczula. Odpadają wszelkie naturale olejki i wyciągi z roślin wszelakich. Nawet cholerne masło shea, czy jak mu tam, mnie uczula na dłuższą metę. Na szczycie listy znajdą się, jakże dobroczynne dla większości ludzi: rumianek, pokrzywa, kakao, miód itd Do tej pory jedynym powszechnie stosowanym środkiem roślinnego pochodzenia, który mi nie szkodzi jest wyciąg/syrop/sok z aloesu. Właśnie zakładam hodowlę tej leczniczej roślinki. Będzie domowy lek na wszystko + baza do pysznego napoju izotonicznego.

      A propos naturalnych a szkodliwych produktów, ze smutkiem stwierdzam, że produkty pat&rub zmasakrowały mi usta ;/ Obecnie po ich peelingu i balsamie do ust, rana na ranie. Najpierw usta ale Angelina, potem nieustanne łuszczenie i pękanie. Dosłownie, jeszcze nigdy tak kryzysowo nie miałam z ustami, może za czasów nie smarowania ich niczym na mrozie -30*C. Dobrze, że jednak nie porwałam się na ich peeling do ciała. O zgrozo. O.O

      Usuń
    5. Skoro nie lubisz się z masłem shea to uważaj na składy kosmetyków, bo często pchają teraz masło do wszelkich nawilżających produktów.

      Ołaaaa nie fajnie, bardzo nie fajnie. Twoje usta zdecydowanie nie polubiły się z naturalnymi olejkami :( Ratuj je Kobietko:*

      Usuń
  5. świetne recenzje, nie miałam żadnego z tych produktów jeszcze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kiedyś trafisz na jakiś z tych produktów, daj znać jak się u Ciebie spisały :)

      Z chęcią przeczytam inne recenzje :)

      Usuń
  6. Ja nie potrafię zrozumieć idei kremów do rąk. Uwielbiam mieć suche, a po kremach zawsze miałem tłuste i lepkie przez długi czas.
    Bart

    OdpowiedzUsuń
  7. Krem do rąk to dla mnie niezbednik, jeden zawsze mam przy biurku a drugi w torebce. Nie lubię mieć wysuszonych dłoni, brrr...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie firmy preferujesz? Ja mam krem w torebce, torbie Dzidziusia, komodzie w pokoju, w łazience i obowiązkowo w kufrze kosmetycznym :)

      Usuń
  8. Fajne recenzje, ja z kremów do rąk najbardziej preferóje z nivei lub dove:)


    monic-dzej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj firmę Nivea to ja omijam szerokim łukiem, jednak Dove używał mój brat, przyznam że kilka razy mu ukradłam i nawet krem ten polubił się z moimi rękami :)

      Usuń
  9. Ja mam swój ulubiony krem Neutrogenę, bo w okresie zimowym każdy inny przy nim wysiada. Dłonie mi strasznie szybko wysychają i pękają na mrozie aż do krwi, tylko on jest w stanie je zregenerować i ochronić. Na lato szukam właśnie czegoś lżejszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neutrogena u mnie odpada głównie ze względu testowania na zwierzętach. Nienawidzę tej firmy za to.

      Usuń
  10. Ja obecnie używam Krem do rąk GARNIER Skin Naturals
    Nawilżająca pielęgnacja 7 dni. I jestem zadowolona. Opisywałam go tutaj http://trendy-cosmetic.blogspot.com/2013/06/nawilzamy-donie.html. Pozdrawiam i obserwuję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś miałam zielony krem z Garnier i szału nie robił, poza tym nie do końca jestem przekonana do tej firmy.

      Usuń
  11. Lubię, lubię Pat&Rub :) ! A i cudowny industrial, już wypatrzyłam :) też miałam, ale nie wytrzymałam okresu gojenia się... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Samorób mój, zresztą jak cała reszta poza kolczykiem w karku :)

      Usuń
    2. PS. Mam go już hymmm... około 6 lat, a w karu 2 lata prawie i świetnie się trzymają :)

      Usuń
  12. Wspaniała recenzja :) wszystko bardzo rzeczowo i szczerze. Nie znam żadnego z tych kremów, używam zupełnie innych. Ale z tym, ze ludzie nie lubią kremów do rąk itp., czyli twój początek to jestem w szoku ja się nigdy nie spotkałam z takim czymś ;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam wielu takich ludzi, ale największym przeciwnikiem kremów jest mój mąż.

      Usuń