Witajcie,
Jesienią i zimą uwielbiam otulać się w ciepłe kolory, słodkie i ciężkie zapachy, oraz mocne konsystencje. Okres ten jest także czasem, w którym z utęsknieniem wyszukuję na ustach obywatelek pięknych, nasyconych kolorów, bądź zgaszonych nudziaków. O dwóch takich właśnie dzisiejszy post. Zapraszam do lektury.
Jesienią i zimą uwielbiam otulać się w ciepłe kolory, słodkie i ciężkie zapachy, oraz mocne konsystencje. Okres ten jest także czasem, w którym z utęsknieniem wyszukuję na ustach obywatelek pięknych, nasyconych kolorów, bądź zgaszonych nudziaków. O dwóch takich właśnie dzisiejszy post. Zapraszam do lektury.
Producent swój produkt nazywa balsamem do ust, moim zdaniem to nic innego jak rozrzedzona pomadka wpakowana w błyszczyk.
Opakowania produktów są bardzo wytrzymałe. Napisy nie zdzierają się, dzięki czemu całość nawet po przejściach wygląda estetycznie. Plastik jest podwójny, zatem przy upadku nie ma o co się martwić - produkt się nie rozbije. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że wypadł z piątego piętra i żyje.
Produkty te należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Obawiam się, ze dla przeciętnego Iksińskiego stosującego produkt raz na jakiś czas, może być to wyzwaniem.
Lip cream jest bardzo wydajny i wystarczy naprawdę odrobinka by pokryć usta.
Konsystencja jak już wspominałam przypomina rozrzedzoną odrobinkę pomadkę. Nie spływa z ust, nie spływa z aplikatora, który swoją drogą jest bardzo dobrze wyprofilowany.
Pigmentacja produktów jest wprost genialna, co też wpływa na ich zużycie.
Stay matt, jak sama nazwa wskazuje pozostawia piękne, matowe wykończenie. Warto jednak wiedzieć, że najlepszy mat uzyskamy odciskając nadmiar produktu w chusteczkę.
Zapach produktów jest cudowny. We wszystkich (tak stałam przy szafie i wąchałam te, których nie mam) główną, bardzo mocno wyczuwalną nutą jest czekolada, a właściwie budyń.
Dla miłośników stonowanych barw polecam odcień 03 soft nude. To chyba mój ulubiony z całej serii odcień. Pięknie pasuje do każdego typu cery, można go odpowiednio dozować, przez co zmieniać minimalnie poziom natężenia koloru. Dodatkowo można go z powodzeniem stosować bez konturówki i bez obaw, że ucieknie on poza obszar ust.
Nałożony na usta daje piękną taflę koloru, odciśnięty idealny mat, a z błyszczykiem cudowne lustro.
Produkt na ręce minimalnie różni się od efektu na ustach.
Makijaż z wykorzystaniem produktu.
Na zdjęciu Stay Matt 03 soft nude + błyszczyk bezbarwny Kobo
Kolegą soft nude, którego posiadam jest odważny 02 smooth berry.
Całą powyższą opinię mogłabym tutaj skopiować, za jednym małym, choć niestety dość istotnym wyjątkiem - w przypadku tego odcienia nie obejdzie się bez konturówki. Smooth berry niestety nie trzyma się na granicy ust i lubi wędrować po twarzy. Nieodciśnięty o chusteczkę przemieści się także na zęby. Mimo tego zarzutu, bardzo go lubię, ponieważ wiem jak z nim postępować.
Efekt na ustach prezentuje się następująco.
Ten kolor na ręce nie odbiega od rzeczywistości.
Niestety muszę wspomnieć także o tym, że stay matt lip cream należy mieć zawsze przy sobie, ponieważ po godzinie wymagają one poprawki. Na całe szczęście opakowanie jest bardzo poręczne.
Oba kolory mogę Wam bez wyrzutów polecić. Nadadzą się idealnie na zimę, ponieważ nie wysuszają ust, nie podkreślają suchych skórek, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie że minimalnie nawilżają (proszę nie sugerować się moimi lekko spierzchniętymi wargami, niestety mam gorączkę, a wtedy nawet najmocniej nawilżające balsamy u mnie zawodzą: ( ).
Cena produktu jest śmiesznie tania, bo niespełna 9 zł.
Znacie ten produkt? Która wersja jest bliższa Waszemu sercu?
Stonowany nudziak, czy odważna czerwień?
zastanawiałam się ostatnio nad nimi - teraz wiem, ze przy najbliższej okazji kupie :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, czy się u Ciebie sprawdziły :)
Usuńobydwa wyglądają przepięknie na Twoich ustach ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie : ) Oba produkty będą ładnie wyglądały również na Twoich :)
UsuńJa kiedyś nałożyłam czerwień z tej serii na usta po uprzednim nałożeniu na nie bazy pod cienie z Hean - usta nie były wysuszone, a kolor pożądnie siedział na miejscu. Nie straszne było picie czy jedzenie. Gorzej ze zmyciem, ale nie miałam dobrego produktu do demakijażu ;)
OdpowiedzUsuńSmooth berry musiałabym zakupić :D
Łoooo baza z Hean jak widać dała radę :) Muszę koniecznie wypróbować :)
Usuńzastanawiam sie nad tym "błyszczykiem" już dobre pare miesięcy, musze go w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMatowy błyszczyk :P Wypróbuj, jest tani i dobry :)
Usuńwyglądają bardzo ładnie, ale mi Stay Matt nie pod pasował :( Strasznie podkreśla suche skórki i wchodzi w załamania
OdpowiedzUsuńNakładałam go na różne usta i nie spotkałam się z takim efektem, choć faktem jest, że ja zawsze przed nałożeniem produktów nawilżam usta.
UsuńPrzepiękne kolory, podoba mi się takie wykończenie :)
OdpowiedzUsuńWarto je zatem zakupić :)
UsuńTeż mam oba kolory i jestem z nich zadowolona :-)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo muszę dokupić brakujące kolory :)
UsuńMam Velvet Rose, ale co z tego jak praktycznie nie uzywam produktów do ust:d
OdpowiedzUsuńVelvet rose też jest piękny, muszę się w niego zaopatrzyć :)
Usuńten drugi kolorek jest boski! nie znam jeszcze tych produktów. Ciekawi mnie jak to się stało że Ci błyszczyk z piątego piętra wypadł :P
OdpowiedzUsuńNie takie cuda działy się z dzieckiem na rękach :P
UsuńGdyby był jakiś kolor pośredni, chętnie bym wypróbowała. Jeśli chcesz, możesz taki zrzucić pod moim oknem ;)
OdpowiedzUsuńZrzucę z przyjemnością :) Są jeszcze inne kolory na pewno coś dla siebie znajdziesz :)
Usuńwow, bardzo lubię taki efekt, a nigdy nie widziałam tych kosmetyków :) muszę się rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do szafy Essence w Naturze.
Usuńoba piękne, ja mam 01 i właśnie przymierzam się do napisania recenzji ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam Twoją opinię :)
UsuńSzkoda, że ciemniejszy odcień wymaga konturówki. Dla mnie to odrobinę za dużo zachodu ;)
OdpowiedzUsuńSmooth berry - mimo swoich minusów i tak bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńmatko z córką oba wyglądają obłednie! a ten drugi, to już w ogóle sam sex! jakie Ty masz wargi *.* takie soczyste! zazdraszczam i idę chlipnąć sobie do kąta z żalu nad moimi :/ buu
OdpowiedzUsuńCześć, zostałaś nominowana do Liebster blog award.. szczegóły tutaj: http://wcieniumody.blogspot.com/2013/12/nominacja-do-liebster-blog-award.html :)
OdpowiedzUsuńoo muszę je wypróbować, jak znajdę odcień dla siebie to może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWśród kolorów stay mattów na pewno znajdziesz coś dla siebie :)
UsuńZgadzam się, trzeba je poprawiać ale generalnie mnie się bardzo podobają. Mam jeden kolor i często go noszę ;P
OdpowiedzUsuńZa tę cenę można mu to spokojnie wybaczyć :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWygladają super, zwłaszcza ten jaśniejszy!
OdpowiedzUsuńTeż jestem posiadaczką tych błyszczyków i popieram Twoje zdanie, że są jakby pomadką w płynie:)
OdpowiedzUsuńMam zamiar wydać o nich opinie na swoim blogu...także zapraszam w wolnej chwili do siebie:)