Witajcie,
Kolejny niesamowicie pracowity weekend za mną skutkuje zastojem tutaj. Bardzo mnie to złości, ale co się odwlecze to nie uciecze. Przyszły tydzień spędzę na wykładach z prawa jazdy, a co za tym idzie będę miała czas do nadrobienia zaległości. Dziś szybciutko chciałabym Wam opowiedzieć o moich ulubionych kuleczkach z Kobo w wersji kolorystycznej 2 Pearl Bronze, które doskonale sprawdzają się jako puder brązujący.
Dla przypomnienia poprzedni post był o wersji rozświetlającej 1 Bright Pearl, znajdziecie w nim także zdjęcia z sesji, podczas której używałam obu wersji Mineral make up pearls --> klik.
Tak jak przy wersji rozświetlającej mamy tutaj do czynienia z klasycznym słoiczkiem Kobo, w którym znajdujemy pięknie pachnące kuleczki w odcieniach brązu, beżu i złota. Produkt genialnie sprawdzi się przy wykończeniu makijażu zarówno dziennego jak i wieczorowego.
Aparat nie oddaje ich uroku, niestety :(
Dzięki temu, że kuleczki są dość twarde możemy stopniować natężenie koloru i dopasować tym samym produkt do każdego odcienia skóry. Doskonale będzie się prezentował zarówno jako delikatny akcent u bladolicych, jak i u opalonych dziewczyn.
Kuleczki dają aksamitne wykończenie, bez drobinek brokatu.
Zrobienie plamy tym produktem jest niemalże niemożliwe, co sprawia, że jest on dobrym wyborem dla osób rozpoczynających przygodę z produktami brązującymi.
Kuleczki są bardzo wydajne, dlatego ich cena moim zdaniem jest śmiesznie niska.
Jedynym minusem jakiego dopatrzyłam się przy niemalże codziennym stosowaniu jest to, że ścierają się po kilku godzinach, a co za tym idzie wymagana jest mała korekta.
Na całe szczęście ścierają się równomierne.
Odkąd je mam, każdy inny produkt tego typu poszedł w odstawkę.
\Jacy są Wasi ulubieńcy z Kobo?
P.S. Jeśli jesteście ciekawi, co robiłam 6 godzin u fryzjera, zapraszam na mój FB --> klik!
jeśli chodzi o fryzurę to jesteś odważna, spora zmiana. zawsze chciałam mieć jakieś kulki ale nigdy się nie złożyło. zużywanie kolorówki zajmuje mi wieki
OdpowiedzUsuńDopóki nie zajęłam się wizażem, to kolorówka u mnie zawsze zdążyła się przeterminować. Teraz wszystko idzie jak woda, a nawet jeśli tak nie jest to mam wytłumaczenie zakupów kolejnych perełek :)
UsuńPięęęęękne są! Uwielbiam takie brązujące produkty :)
OdpowiedzUsuńJa nie wyobrażam sobie życia brązujących i rozświetlających skarbów ;)
UsuńMają piękny kolor, idealny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
Zdjęcia i tak niestety nie oddały ich uroku. W naturalnym świetle są o wiele piękniejsze :)
UsuńPięknie wyglądają te kuleczki :)
OdpowiedzUsuńNa żywo jeszcze lepiej!
Usuńja się czuję zakochana!
OdpowiedzUsuńZatem pędź do Natury :)
UsuńKto wie, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNie ma się nad czym zastanawiać :)
UsuńCiekawia mnie te kuleczki, szkoda, ze nie ma ich na Ebayu.
OdpowiedzUsuńWiem, że są dostępne w drogeriach Natura i to tam zawsze kupuję Kobo.
UsuńBardzo podoba mi się efekt, który pokazałaś na nadgarstku :) Taki naturalny ;)
OdpowiedzUsuńTo dzięki ich strukturze - dozowanie idealne. Jeśli trzeba, to i przerysowany efekt można osiągnąć :)
UsuńEfekt na skórze obłędny, bardzo mi si podobają te kuleczki ;)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że na żywo są jeszcze piękniejsze. Zdjęcie nie oddaje ich uroku :(
Usuńzakupiłam ostatnio takie cacko z NYC – 653 – róż w dość jasnym, i naturalnym oczywiście kolorze, który fajnie sprawdza sie do konturowania :) ale wracając do tematu, coraz częściej zauważam, że ta nasza rodzima marka ma dużo godnych polecenia produktów, tylko że raz zrazilam sie do ich eyelinera w pisaku (wysechł w ciagu jednego dnia od otwarcia) i niechętnie podchodzę teraz do zakupu jakichkolwiek produktów od nich :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że trafiłaś na wybrakowany, bądź wcześniej otwierany produkt. Miałam kiedyś podobną sytuację z eyelinerem innej marki. Niestety takie sytuacje zdarzają się często w drogeriach, które mają niezabezpieczone produkty.
UsuńNie ma co, odważna jesteś...
OdpowiedzUsuńNigdy mi nie brakowało odwagi;)
UsuńUwielbiam kulki do wykańczania makijażu :) a co do fryzury - wow!
OdpowiedzUsuńKiedyś mnie nie przekonywały, ale odkąd mam kobo, wiem że po prostu źle trafiłam;)
UsuńMam kulki z Oriflame i mam wrażenie, że się nigdy nie skończą. Co do fryzury - ślicznie wyglądasz.
OdpowiedzUsuńTaki już jest urok kulek;)
UsuńOdważna fryzura ;) Szukam od jakiegoś czasu bronzera dla jasnej cery ;) Może ten się u mnie sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno się sprawdzi, sama mam księżycowa opalenizne i bardzo go lubię;)
UsuńSliczne, takie kuleczki zawsze wygladaja uroczo :)
OdpowiedzUsuńUwierz mi na słowo, nie zawsze :D
UsuńNie miałam jeszcze do czynienia z produktami Kobo, więc nie wskażę wśrod nich ulubieńca ;) Za bronzerami także nie przepadam, stosuję je tylko latem, jak lekko się opalę. Zdecydowanie bardziej podobają mi się odcienie różu ;)
OdpowiedzUsuńWarto przyjrzeć się ofercie Kobo, ja mam wśród produktów wielu ulubieńców :)
UsuńPiekne! Chyba musze sie skusic na taki bronzer :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;))
www.nataliamajmonroe.blogspot.com
Nie przepadam za produktami w kulkach. Wolę te w formie prasowanej. No i najbardziej lubię wersje matowe, jak brązer z Catrice lub W7, czyli Honolulu :)
OdpowiedzUsuń